Zarządzający aktywami – zarówno w zakładach ubezpieczeń, funduszach emerytalnych czy funduszach inwestycyjnych coraz częściej spotykają się czynnikami ESG. Warto więc zastanowić się o co chodzi. ESG to skrót od trzech angielskich słów Environment, Social i Governance. Zatem czynniki ESG, to pozafinansowe czynniki oceny emitenta dotyczące ryzyka środowiskowego, szeroko rozumianych kwestii relacji z otoczeniem i interesariuszami oraz jakości zarządzania.
Zarządzający aktywami coraz częściej już wiedzą, że nie wystarczy śledzić informacji finansowych o emitencie, kryzys sprawił, że potrzeba czegoś więcej. Jedną z odpowiedzi na takie zapotrzebowanie może być wykorzystanie w procesie inwestycyjnym informacji o czynnikach pozafinansowych – czyli właśnie informacji o czynnikach ESG. O tym jak ważne dla profesjonalnych inwestorów zaczynają być kwestie ESG najlepiej świadczyć może całkiem nowe zjawisko na łamach cotygodniowego dodatku do Financial Times’a przeznaczonego właśnie dla nich – FTfm. Ten tygodniowy przegląd przemysłu zarządzania funduszami coraz więcej uwagi poświęca ocenom i ratingom ESG. Bo rośnie skala inwestycji dokonywanych z wykorzystaniem tych informacji, często określanych też jako inwestycje etyczne czy społecznie odpowiedzialne bądź zrównoważone. Coraz więcej badań (przeważnie obejmujących już okresy 5 letnie – a więc obejmujące lata przedkryzysowe i kryzysowe) dotyczących inwestycji dokonywanych z wykorzystaniem informacji pozafinansowych wskazują, że wykorzystanie tych informacji pozwala na redukcję ponoszonego ryzyka inwestycyjnego (podmioty wyżej oceniany z punktu widzenia czynników ESG rzadziej mają problemy z wypełnianiem swoich zobowiązań, niż te gorzej oceniane z tej perspektywy). Jednocześnie inwestycje w instrumenty udziałowe emitowane przez podmioty wyżej oceniane z punktu widzenia czynników ESG dawały wyższe stopy zwrotu, niż w podmioty najgorzej oceniane z tych przyczyn. Jak podkreślają zarówno autorzy tych raportów, jak i dziennikarze FTfm jest to całkowita zmiana jakościowa, w stosunku do poprzednich okresów, gdy inwestycje z wykorzystaniem informacji o czynnikach ESG oceniano jako inwestycje z założenia mające przynosić mniejsze zyski, coś porównywalnego do kupowania drogich produktów oznaczonych znaczkiem „Fair Trade”. Gdy jednak okazało się, że jest inaczej, że dane empiryczne pokazują wyższe stopy zwrotu – wykorzystanie informacji ESG zaczęło trafiać do głównego nurtu zarządzania aktywami – i informacje te wykorzystują obecnie także zakłady ubezpieczeń czy inne podmioty zarządzające aktywami, wcale nie nadające swoim produktom charakteru etycznych, czy społecznie odpowiedzialnych. Po prostu traktują dostęp do tych informacji, jako jeszcze jeden istotny czynnik w procesie decyzyjnym, mającym spowodować dokonanie inwestycji przynoszących jak najwyższe stopy zwrotu, przy jak najniższym poziomie ryzyka.
Na łamach FTfm jeden z autorów ostatnio podsumował ten trend hipotezą, że w niedalekiej przyszłości może się okazać, że zarządzający, którzy nie biorą pod uwagę czynników ESG mogą zostać uznani za nie wypełniających w sposób należyty swoich obowiązków powierników cudzych środków. Na razie pogląd taki jest stosunkowo odosobniony i raczej ma na celu sprowokowanie reakcji czytelników, to jednak wyraźnie widać zmianę podejścia zarządzających do czynników pozafinansowych. W trudnym otoczeniu rynkowym po prostu opłaca się wiedzieć więcej, jeżeli pozwala to na podjęcie trafnej decyzji inwestycyjnej.
Dopóki jest to naturalny proces rynkowy warto go obserwować, dokąd zaprowadzi on szeroko rozumiany rynek zarządzających aktywami. Istnieje jednak ryzyko, że proces ten zostanie zaburzony przez regulatorów. Już pojawiają się kraje które bądź już wprowadzają, bądź przymierzają się do wprowadzenia, obowiązku informowania, czy w procesie inwestycyjnym zarządzający aktywami wykorzystuje informacje dotyczące czynników ESG, czy też nie. Nie jest to obowiązek wykorzystywania tych informacji w procesie inwestycyjnym, ale i tak może zagrozić naturalnemu procesowi przekonywania się rynku do informacji pozafinansowych. Jeżeli zarządzający będą musieli zastanawiać się, co oznaczają litery ESG, nie dlatego, że może to być dla nich przydatne w procesie inwestycyjnym, a jedynie dlatego, żeby spełnić jakiś wymóg regulacyjny, to niewątpliwie może to doprowadzić do wypaczenia rozwoju rynku informacji o czynnikach ESG, w tym rynku ratingów ESG. Na szczęście przynajmniej w Polsce rekomendacje dla rozwoju odpowiedzialnego inwestowania w Polsce przygotowane przez Grupę Roboczą ds. Odpowiedzialnych Inwestycji raczej opierają się na samoregulacji i szkoleniach nie przewidując wprost nakładania nowych obowiązków na zarządzających w tym zakresie drogą ustawową.
Paweł Pelc
Wiceprezes Agencji Ratingu Społecznego, sp. z o.o.
radca prawny, Kancelaria Radcy Prawnego Pawła Pelca
www.pawelpelc.pl
8 marca 2012 r.